2011-03-27
2021-02-04
Jana Pilátová

Uroczystości i retro/per/spektywy. Rok Grotowskiego

Jana Pilátová: „Oslavy a retro/per/spektivy. Rok Grotowského", „Divadelní revue” 2010 nr 3. Tekst, na potrzeby polskiej publikacji, został przez autorkę poprawiony i rozszerzony.

O kryzysach

Jest różnica pomiędzy energią społeczną wyrażaną bezpośrednio a energią społeczną przetransformowaną teatralnie (wiwatowanie hokejowych zwycięzców kontra przedstawienie Raczaka czy „pomarańczowe“ akcje). Większa różnica jest jednak pomiędzy sytuacją konfliktu a sytuacją kryzysu. Konflikty jedynie polaryzują społeczne wydarzenia, bo odgrywają się w przestrzeni horyzontalnej. Kryzys jest natomiast jak uderzenie pioruna: przecina horyzont, jest ingerencją metafizyki w przestrzeń społeczną, trzęsieniem ziemi, z którym ani uczucie, ani rozum nie da sobie rady. Łatwiej zorientować się w konflikcie niż w kryzysie, a przy tym pojąć kryzys i znaleźć dla niego wyraz jest tak samo życiowo ważne, jak i straszliwie trudne.

W Polsce jest urodzaj na kryzysy. Wybieram przykład, który tkwi świeżo w pamięci: po katastrofie lotniczej polskiej delegacji udającej się do Katynia (10 kwietnia 2010) i u nas ludzie czuli potrzebę zrobienia czegoś, chociażby pójścia z kwiatem czy zniczem pod polską ambasadę; to był tak wielki szok, że musieli reagować. Nic dziwnego, że w Polsce reakcje na tak symboliczne nieszczęście stały się manifestacją narodową.

Manifestacja potrzebuje koordynacji i zaplecza organizacyjnego – od harmonogramu po wykorzystanie specyficznych przestrzeni albo też przemianę funkcji miejsc publicznych, co przesuwa ją w stronę teatralizacji. Ale jakiej? Od scenerii żałoby z dekoracjami z krzyży, kwiatów i zniczy, aż do kostiumów i przemówień protagonistów i statystów wybranych z tłumu, reakcja na katastrofę była tak spektakularna, że zaskoczyło to nawet Polaków. Kto oglądał telewizję, tonął w emocjach, dopóki nie powstrzymało go wrażenie, że jest to zbijanie kapitału politycznego. Tylko że wiele razy spontanicznie odbywało się to tak samo bez kamer.

Podczas kameralnej mszy żałobnej w kościele św. Idziego w Pradze1 oraz na Rynku we Wrocławiu, gdzie zmarłych żegnało tysiące ludzi przy wsparciu chórów i duchownych wszystkich kościołów, czuć było, jaką ulgą jest przeżywać kryzys wspólnie i pod opieką kogoś, kto wie, jak przejść przez żałobę. Ale da się też przejść bez przewodnika. W jednym z polskich pism ukazało się zdjęcie bloku mieszkalnego, w którym pogaszono i pozapalano okna w ten sposób, że w ciemności świecił krzyż. Wyobrażałam sobie stojące za tym współdziałanie; podobało mi się, że sąsiedzi znaleźli wyraz dla trudnej chwili bez eksperta. Od Dariusza Kosińskiego dowiedziałam się jednak, że to była „tylko replika“. Takie krzyże świeciły już po śmierci Jana Pawła II.

Czy powtarzanie musi być tylko repliką? Czy to grzech i zdrada przemian życia? Jak dokładne musi być powtarzanie, aby umożliwiło przeniknięcie do innej rzeczywistości? Czy to była replika, czy raczej obrzęd? Jak to rozpoznać? (I czym różni się przeżycie bezpośrednie od tego z telewizji?) Znowu wracają pytania z lat sześćdziesiątych: czy i w jaki sposób teatralizacja kryzysu (za Victorem Turnerem „społeczny metakomentarz“ włączający zdarzenia do podzielanego schematu kosmologicznego) pomaga rzeczywistość rozpoznać, albo – przeciwnie – ukryć ją, albo po prostu znosić? We wspomnianym czasopiśmie były także portrety, ludzkie twarze i opowieści. Oprócz dygnitarzy państwowych zginęli także potomkowie ofiar katyńskich, przez lata walczący o prawdziwą relację o tym, co się tam wydarzyło. Byli wśród nich babcia i wnuk, którzy razem zginęli w drodze na uroczystość ku czci przodków. Naprawdę stało się coś strasznego – wtedy i teraz. Co to znaczy i jak to rozpoznać, kiedy nie wystarczy rozum, bo wzbrania się on redukować zdarzenia na własną miarę i wyjaśniać pozostając jedynie na poziomie ludzkich zmagań, pomyłek i błędów? Co się dzieje z rzeczywistością podczas transformacji w wiadomość?, co przy transformacji w konfrontację?, co przy uroczystości czy opłakiwaniu? Co nam pomoże przyjąć rzeczywistość tak druzgocącą, że nie możemy sobie z nią poradzić i nie możemy z tym zostać sami? Czy jest to tylko zadanie dla duchownego i liturgii, czy też może się go podjąć także teatr?

  • 1. Kościół, przy którym od roku 2005 istnieje polska Rzymskokatolicka parafia.