2015-06-18
2021-03-18
Michał Mizera

O nowe życie etyczne. O postawie badawczej Jerzego Grotowskiego i Dariusza Kosińskiego

Dariusz Kosiński: Grotowski. Profanacje, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2015

Najnowsza książka Dariusza Kosińskiego nosi tytuł Grotowski. Profanacje i jest pierwszą z trzech prac poświęconych wczesnym przedstawieniom Jerzego Grotowskiego. Zawiera ona analizy trzech przedstawień Teatru 13 Rzędów: Dziadów, Kordiana i pierwszej wersji Akropolis. Pozostałe dwie książki, zapowiadana kolejna praca Kosińskiego Gry w zbawienie. Opolskie przedstawienia Jerzego Grotowskiego 1959–1960 i Hamleci Jerzego Grotowskiego Wandy Świątkowskiej, uzupełnią o kolejne przedstawienia planowaną całościową reinterpretację opolskiego okresu w twórczości Grotowskiego. Wszystkie trzy tomy są efektem grantu uzyskanego z Narodowego Centrum Nauki przez Instytut im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu, w którym obok Kosińskiego pracowały jeszcze Sylwia Fiałkiewicz i Wanda Świątkowska.

Myliłby się ten, kto stwierdziłby, że wracanie do stosunkowo dobrze opracowanego okresu (i to przez badaczy różnych pokoleń: od Zbigniewa Osińskiego do Agnieszki Wójtowicz), jest w zasadzie powielaniem obowiązujących ustaleń. Praca Kosińskiego i jego zespołu jest żywym dowodem na to, że warto i trzeba takie powroty aranżować, że badanie przeszłości (w ogóle, a w szczególności teatru) jest dynamicznym procesem, w którym trudno zadekretować etap finalny, zamknięty i autorytatywnie podsumowany. Powroty te mają jednak sens, kiedy są zarazem dyskusją nie tylko z ponownie zebranym (i uzupełnionym) materiałem, ale także właśnie z poprzednikami, traktowanymi jak sojusznicy w tej ponadczasowej rozmowie wielkich z wielkimi. Kosiński od dawna zresztą prezentuje godną pozazdroszczenia i naśladowania postawę polemiki z dotychczasowymi ustaleniami badawczymi nie na zasadzie triumfalnego punktowania pomyłek i budowania własnej pozycji kosztem obalania innych, ale w znacznie przyjaźniejszym (i efektywniejszym myślowo) trybie sprostowania, uzupełnienia, modyfikacji, objaśnienia kontekstu danej interpretacji, uwikłanej w różne uwarunkowania od polityczno-społecznych poczynając, na osobistych kończąc.

Sam Autor także nie ukrywa własnego poczucia o tymczasowości pewnych ustaleń. Jeśli materiał nie pozwala na jednoznaczny opis czy interpretację, Kosiński nie waha się spekulować na temat możliwego kształtu i wymowy przedstawienia (zawsze uczciwie zaznaczając, gdy nie są one poparte w materiale źródłowym). Często są to pomysły brawurowe, trudne do zweryfikowania (a zapewne i do przyjęcia przez niektórych znawców twórczości Grotowskiego). Stąd w książce Kosińskiego powtarzające się zaproszenie do dyskusji, polemiki i sprostowań, stąd wielokrotne zastrzeżenia w stylu „Jednak nawet tam, gdzie do pewności daleko, ale możliwe są przypuszczeni i intuicje, zapisuję je. Jeśli są mylne – być może zostaną zweryfikowane” (s. 69), „Wszystko to oczywiście tylko przypuszczenia, które przedstawiam z pełnym ryzykiem popełnienia błędu, w myśl zasady, że lepiej wypowiedzieć coś i zostać sprostowanym, niż przemilczeć nawet najbardziej ryzykowne tezy” (s. 145). „Może się mylę, ale chyba nikt nie zwrócił dotychczas uwagi…” (s. 187), „Nie chciałbym nadmiernie przesadzić ze skojarzeniami…” (s. 242). To jednak jest nowy trend w naukowej eseistyce, przynajmniej na gruncie prac teatrologicznych. Trend ryzykowny, ale rzeczywiście pobudzający do refleksji „tu i teraz”.

Patronami tego spotkania z „wczesnym Grotowskim” są – poza wymienionymi badaczami, z którymi Kosiński twórczo dialoguje – przede wszystkim Giorgio Agamben i jego Profanacje1, ale też – na poszczególnych etapach – co może jednak zaskakiwać – literaturoznawcy o zacięciu teatrologicznym, spośród których warto wymienić trójkę, reprezentatywną w pewnym sensie dla kolejnych wybranych przedstawień. Po pierwsze, w przypadku Dziadów, Marta Piwińska, głównie jako autorka zapomnianej już nieco, rzadko cytowanej (jak się okazuje niesłusznie!) pracy Legenda romantyczna i szydercy2 (ale także jako recenzentka przedstawień Grotowskiego), następnie, w przypadku Kordiana, wybitny znawca twórczości Słowackiego – też nieco zapomniany – Michał Masłowski3 oraz w przypadku Akropolis – również uznana za klasyka w swojej dziedzinie – Ewa Miodońska-Brookes4 (skądinąd jedna z nauczycielek Kosińskiego w bliskim i krytycznym czytaniu źródeł, kto wie, czy właśnie nie z tego źródła płynie „dobrze temperowana” odwaga interpretacyjna, granicząca z brawurą, ale zawsze odpowiedzialną). To wykorzystanie jako sojuszników badaczy kanonicznych, ale dziś rzadko przywoływanych we współczesnych pracach o Mickiewiczu, Słowackim i Wyspiańskim, wydaje mi się zabiegiem znaczącym i twórczym, godnym wydobycia na jaw.

Grotowski. Profanacje jest zarazem kolejną odsłoną niezwykłego dialogu (dialogu z elementami sporu), jaki toczą ze sobą od kilkunastu lat kolejnymi książkami Dariusz Kosiński i Grzegorz Niziołek. Pisałem o tym przy okazji recenzji książki Niziołka Polski teatr Zagłady („Teatr” nr 2/2104) i mam wyraźnie przekonanie, że najnowsza książka Kosińskiego zdaje się potwierdzać te obserwacje. Te krzyżujące się perspektywy badawcze i próby spojrzenia na polskie tradycje teatralne (zwłaszcza dwudziestowieczne) stanowią o – moim zdaniem – najpłodniejszym sporze w polskiej teatrologii, i jednym z najistotniejszych w tak zwanej polskiej humanistyce w ogóle. A że odbywa się on z dala od salonowych mód i medialnych debat, tym większa jego wartość. Muszę przyznać, że dopiero w pełnej napięcia dialektyce obu znakomitych krakowskich uczonych odnajduję pełnię możliwego spojrzenia na specyfikę polskiego teatru XX wieku (także z metodologicznego punktu widzenia). Warto więc książki obu autorów czytać równolegle. W tym, jak się do siebie i swoich propozycji odnoszą, jak je przejmują, jak je krytykują, jak się – bywa – wzajemnie podszczypują, kryje się ogromna wartość dla wszystkich, którzy choć w drobnej mierze podążają – lub zmierzają podążać – ich śladami.

Kosiński w swoich Profanacjach proponuje w istocie nowe spojrzenie na wybrany okres, wychodząc od kilku – wydawałoby się „oczywistych” – założeń wstępnych. Po pierwsze, przedstawia wszystkie trzy następujące po sobie spektakle jako elementy procesu myślowego i twórczego (a nie osobne byty), zakorzenione w poprzednich poszukiwaniach Grotowskiego (i jako będące wstępem do dalszej pracy, która będzie przedmiotem badania w kolejnych książkach z tej serii). Po drugie, Kosiński znacznie poszerza dotychczasowy kontekst działania Grotowskiego, wspominając nie tylko sytuację sceniczną Dziadów i Kordiana po II wojnie światowej, ale także osiągniecia polskiej szkoły filmowej (zwłaszcza Munka i Wajdy), pokolenia szyderców, a nawet Gałczyńskiego i Mrożka, wskazując zresztą na tego ostatniego jako sojusznika w tej samej walce opartej na podobnym rozpoznaniu (choć innym artystycznym wykonaniu). Po trzecie, proponuje nieuprzedzoną ponowną lekturę dawno dostępnych i rozpoznanych materiałów uzupełnionych o kolejne znaleziska.

Muszę przyznać, że lektura tej książki Kosińskiego (jak każdej jego pracy zresztą) była fascynującą przygodą intelektualną, niepozbawioną emocji, czego sprawcą nie tylko znakomity, eseistyczny, daleki od suchej scjentyczności styl Autora, ale właśnie kolejne zaskakujące, brawurowe propozycje założeń, analiz i wniosków. Korzystając z prawa subiektywnego wyboru najbardziej mnie elektryzujących pomysłów, wymienię kilka dla mnie najważniejszych, z pełną świadomością, że nie sytuują się one w głównym nurcie zainteresowań badaczy Grotowskiego i że każdorazowy czytelnik tej pracy inną hierarchię tych myśli sobie zbuduje. Z mojego punktu widzenia, osoby zainteresowanej przede wszystkim teatrem jako sceniczną interpretacją tekstów (wszelkiej maści, niekoniecznie literackich i niekoniecznie dramatów), równoległą, równoważną wobec pracy historycznoliterackich, szczególnie intersujące jest śledzenie precyzji, z jaką Kosiński analizuje właśnie przebieg i znaczenie linii słownej w wybranych przedstawieniach (co też jest pewnym novum w podejściu do teatru Grotowskiego, uważanego, co słusznie przywołuje Autor, za przede wszystkim „fizyczny”, cokolwiek by to w istocie nie oznaczało).

I tak, w przypadku Dziadów zupełnie odkrywcze okazało się dla mnie ustawienie tego spektaklu w kontekście wcześniejszego przedstawienia Misterium buffo według Majakowskiego, a także zwłaszcza wobec kategorii farsy-misterium, której Grotowski użył w swoim nieco wcześniejszym od przedstawienia Dziadów tekście. Ta perspektywa otworzyła nie tylko nowe rozumienie tego, co w istocie wydarzyło się na scenie przy opolskim rynku (co znacznie modyfikuje obowiązującą optykę „apoteozy i ośmieszenia”), ale także otwiera zupełnie nowe możliwości spojrzenia na brzmienie Dziadów na początku lat sześćdziesiątych, jak i rozumienia Dziadów w ogóle. Z kolei błyskotliwa analiza relacji między Doktorem a Kordianem, korygująca w wielu punktach dotychczasowe ustalenia, również otwiera wcale nieoczywiste możliwości interpretacji dramatu Juliusza Słowackiego jako swoistej psychomachii. Wreszcie, rekonstrukcja możliwych znaczeń w przypadku pierwszej wersji Akropolis (Autor stoi na stanowisku, że kolejne wersje różnią się od siebie w sposób znacznie przekraczający obecne założenia na ten temat), w której Kosiński w punkcie wyjścia w zasadzie wierny jest rozpoznaniu Ewy Miodońskiej-Brookes (w kontrze do Zbigniewa Osińskiego i komentarzy samego Ludwika Flaszena), ale w punkcie dojścia – na bazie spektaklu Grotowskiego – proponuje brawurową nową interpretację dramatu Wyspiańskiego jako tekstu dziejącego się każdorazowo w „naszej” przestrzeni (niekoniecznie wawelskiej, która dla pisarza była przecież właśnie tożsama z „naszą”).

Chciałbym zresztą zwrócić uwagę na fakt, który akurat w książce Kosińskiego poruszony jest na marginesie, między wierszami, w zasadzie na peryferiach głównego nurtu, a dotyczący takich pojawiających się określeń jak „misterium”, „mistyczny”, „wtajemniczony” w powiązaniu z licznymi przecież odwołaniami do różnych religii i kultur, co w połączeniu z jawnie deklarowanymi odniesieniami Grotowskiego do Juliusza Osterwy i jego Reduty każe także postawić pytanie o rolę nie tylko tradycji chrześcijańskiej – w tym nie tylko katolickiej, ale i prawosławnej, żydowskiej – w tym nie tylko ortodoksyjnej, ale kabalistycznej i chasydzkiej, ale przecież także – być może, oto pytanie w tym kontekście naturalne! – gnostyckiej, okultystycznej, ezoterycznej, co interesuje mnie od dłuższego czasu, także w odniesieniu do Grotowskiego właśnie jako kontynuatora dzieła Osterwy i Mieczysława Limanowskiego, którzy, o czym wiemy coraz więcej m.in. dzięki Zbigniewowi Osińskiemu, za jedno z kluczowych dzieł uważali m.in. Wielkich wtajemniczonych Edouarda Schurego. Drobny przykład z analizą obecności menory w Dziadach (obecnej na zdjęciach ze spektaklu, a nieobecnej, niezaznaczonej w projektach scenograficznych), którą to analizę Kosiński kwituje jedynie stwierdzeniem, że „twórcy spektaklu (przede wszystkim Ludwik Flaszen) byli świadomi religijnych znaczeń symbolu, którego używają” (s. 68) pokazuje być może, że te sugestie oparte o tropy natury religijnej warto eksplorować dalej i głębiej. Sam Kosiński wyraźnie postuluje, korzystając z pojęć bliskich Agambenowi, by oderwać je z „quasi sakralnych” znaczeń „religii człowieka”. W swoim celu postawienia nas, swoich czytelników, przed osobistymi i intymnymi w gruncie rzeczy pytaniami o nasze własne „życie etyczne”, zapewne słusznie. Ale czy w odniesieniu do materiału, jaki analizuje – tego już nie jestem taki pewien. Oczywiście mogę się mylić.

Książkę otwiera część zatytułowana Wejście, prezentująca podstawowe założenia i patronów tej pracy, zamyka zaś rozdział zatytułowany Wyjście. Nie jest to w istocie żadne Wyjście. Co najwyżej Przejście, za którym wcale nie czeka powrót do tego samego progu, z którego zaczynaliśmy lekturę. Z całą pewnością to nie są te same drzwi. Za napisem „wyjście” czeka bowiem kolejne wejście, tymczasem ledwo przez Kosińskiego uchylone i schowane za intrygującym tytułem kolejnej jego książki Gry o zbawienie.

Książka Dariusza Kosińskiego na temat wczesnych przedstawień Grotowskiego, co warto wypunktować, trafia również, bodaj zupełnie nieoczekiwanie i zapewne nieświadomie, we wzmożony okres zainteresowania teatru i reżyserów polską klasyką, przede wszystkim romantyczną, poddawaną na naszych oczach gwałtownej reinterpretacji, często budzącej opór i odrzucenie (zwłaszcza starszego pokolenia widzów). Nie można jednocześnie oprzeć się wrażeniu, że pod wieloma względami (i przy wszystkich oczywistych różnicach) jesteśmy być może świadkami podobnego mechanizmu szukania nowego klucza do klasyki, jaki był udziałem Grotowskiego i jego pokolenia (co opisuje właśnie Kosiński), którzy podejmowali na nowo mocowanie się z dramatem romantycznym i modernistycznym (spod znaku Wyspiańskiego). Mocowanie, które siłą faktu odbywało się po Leonie Schillerze (zmarłym w 1954 roku) i w jego cieniu (i to tym przedwojennym: powojenne starania Schillera o wystawienie klasyki, które notabene Kosiński określa jako „coraz bardziej żałosne”, to temat na osobne studium). Czy nie jesteśmy w podobnej sytuacji, w podobnym miejscu tej dziwaczej sinusoidy zainteresowania klasyką i romantyzmem, co Grotowski (który w roku 1961 ma lat 28), Jerzy Kreczmar (w tym samym roku lat 59), Jerzy Krasowki (lat 36), Krystyna Skuszanka (lat 37), Mieczysław Kotlarczyk (lat 53) czy Miron Białoszewski (lat 39), którzy na nowo odkrywali sensy i znaczenia dramatycznej poezji romantycznej zaklętej w Dziadach. Odkrywali je przecież w całkowicie nowej sytuacji historycznej, nie do pomyślenia ani nawet wyobrażenia nie tylko przez romantycznych wieszczów, ale także przez ich niedawnych przedwojennych interpretatorów! Czy nie przypomina to nieco sytuacji obecnej, w której ostatnim, który do klasyki romantycznej i tej na niej fundowanej znalazł po 1989 roku Jerzy Grzegorzewski (i bodaj tylko on), który jest trochę dla obecnych twórców kimś w rodzaju Leona Schillera, jeszcze znanym i pamiętanym, ale przecież w istocie martwym i odległym. Tak naprawdę młodzi twórcy właśnie teraz stoją przed kolejną szansą, swoją szansą ożywienia romantycznej dykcji (szansy tej na swój sposób byli pozbawieni twórcy tzw. średniego pokolenia). Warto przeczytać recenzje ze spektakli Michała Zadary (lat 38, kiedy sięgnął w teatrze po Dziady), Radosława Rychcicka (lat 33), Mai Kleczewskiej (lat 38), Pawła Wodzińskiego (lat 44) – tuż po lekturze książki Kosińskiego, a ukaże się nie tylko podskórny, współczesny nerw tej pasjonującej lektury, ale także istotny kontekst do zrozumienia fali zainteresowania klasyką, jakiej jesteśmy obecnie świadkami. Będąc w środku tego procesu, nie sposób ogarnąć wszystkich jego mechanizmów, ale tym łatwiej przychodzi nam wpadać w pułapkę recenzenckich potyczek głosów świętych oburzonych i często bezrefleksyjnych apologii. Książka Kosińskiego naprawdę pomogła mi zrozumieć, co i dlaczego interesuje współczesnych reżyserów w polskiej klasycy romantycznej. Tylko czekać aż do grona tak chętnie wystawianych, przepisywanych i adaptowanych wieszczów dołączy wkrótce na nowo i intensywnie czytany Wyspiański (już zresztą dołącza, czego dowodzą spektakle Pawła Passiniego, Łukasza Twarkowskiego, a także – tak, tak – Krzysztofa Jasińskiego).

Książki Dariusza Kosińskiego trzeba bowiem czytać tu i teraz, najlepiej tuż po wydaniu. Pisane wartkim, temperamentnym stylem, tak ściśle powiązane są z bieżącym, równoległym do pisania procesem myślowym Autora, że można podejrzewać, że już dzisiaj – w kilkanaście miesięcy po oddaniu książki do druku – w pewnym sensie są już myślami „przetrzymanymi”. Za rok, za dwa wymowa tej książki straci nieco pazur, nie będzie budzić już tak gwałtownych emocji, jak teraz. A i sam Autor, jak to ma w zwyczaju, jakąś część swoich poglądów zapewne zweryfikuje i w kolejnych książkach podda autokrytyce. Kosiński wyraźnie zrywa z przekonaniem, że książki pisze się dla potomnych i niejako „na zawsze”, czym nieuchronnie zbliża książkę do zjawiska przedstawienia teatralnego i fenomenu teatralnej premiery.

Nie można wreszcie na zakończenie nie wspomnieć o edytorskim efekcie końcowym tej książki, znakomicie zredagowanej (drobne przeoczenia gramatyczne nie są warte nawet tej wzmianki), w poręcznym (wbrew pozorom) formacie, z funkcjonalnymi marginesami wewnętrznymi, mieszczącymi pełną dokumentację teatralną i to najczęściej akurat przy akapicie korzystającym z danego materiału źródłowego: szkicu scenograficznego, projektu kostiumu, fotografii, listu, scenariusza, innych dokumentów.... Instytut im. Jerzego Grotowskiego (wraz z Instytutem im. Zbigniewa Raszewskiego) także tą pozycją wyznacza nowe, wysokie standardy edytorskie i redakcyjne prac związanych z dokumentacją teatralną i opartych o nią, co pozwala czytelnikowi od razu weryfikować sądy i opinie autorów (a przynajmniej sporą ich część). Wszystko to: i edytorska strona, i podjęcie na nowo – wydawałoby się opracowanego – tematu, i precyzyjne zebranie materiału źródłowego, i wreszcie kontrowersyjny, pobudzający do myślenia i polemik tok dowodowy Autora znakomicie uzupełniają i wypełniają misję Instytutu rozumianego nie jako muzeum czy izba pamięci lub w najlepszym razie archiwum, ale instytucja powołana do ożywiania powierzonego sobie dziedzictwa. To wciąż rzadkość, niestety także wśród nowopowstających instytucji kultury.

Słusznie bowiem, również moim zdaniem, pisze Kosiński, że ważne jest, owszem, przybliżanie i reinterpretacja dokonań Grotowskiego w perspektywie historyczno-teatralnej, ale daleko ważniejsze jest takie oświetlenie tych dokonań, by były żywe i inspirujące dla nas: dla naszego działania, myślenia, twórczości i życia. A sama ta postawa skądinąd wyznacza standardy wszelkim innym pracom przywołującym bliższą lub dalszą przeszłość teatru i jego tworów. Nie trzeba tej perspektywy wiernie kopiować, ale nie sposób przejść obok niej obojętnie. Tylko w taki sposób podtrzymywany jest wielowiekowy, różnowarstwowy, ponadczasowy, międzygeneracyjny dialog wielkich z wielkimi. Dialog, który my, skromni widzowie i czytelnicy arcydzieł, możemy jedynie podsłuchiwać, co jest już doprawdy wystarczającym zaszczytem i przywilejem.

Dariusz Kosiński: Grotowski. Profanacje, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2015.

O autorze

  • 1. Giorgio Agamben: Profanacje, przełożył i wstępem opatrzył Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006.
  • 2. Marta Piwińska: Legenda romantyczna i szydercy, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973.
  • 3. Michał Masłowski: Scenariusz Grotowskiego według „Kordiana”, [w:] Słowacki/Grotowski. Rekontekstualizacje, pod redakcją Dariusza Kosińskiego i Wandy Świątkowskiej, Instytut im. Jerzego Grotowskiego. Wrocław 2010, tegoż: Gest, symbol i rytuały polskiego teatru romantycznego, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1998.
  • 4. Ewa Miodońska-Brookes: Wawel-„Akropolis”. Studium o dramacie Stanisława Wyspiańskiego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980.