2011-03-27
2014-04-07
Masoud Najafi Ardabili

Kontrowersje wokół Grotowskiego w Iranie

Krytyka ze strony lewicy i recepcja Grotowskiego w oczach krytyków

Miesięcznik „Sepid-o-Sijah” (Białe i Czarne) był jednym z najpoczytniejszych pism przedrewolucyjnych. Mimo że był państwowy, redakcję odwiedzało wielu lewicowców. Zaraz po zakończeniu 4. Sziraskiego Święta Sztuk periodyk opublikował relację z festiwalu, której nagłówek obwieszczał powiększoną czcionką: „Grotowski zorganizował egzamin wstępny na swój program” (Arzineżad, s. 17). Wprawdzie było już po festiwalu, ale dla wielu czytelników nazwisko polskiego twórcy pozostawało wciąż obce, ponieważ rzecz działa się przed przyjazdem Teatru Laboratorium do Teheranu. I oto w oczy rzucał im się ten wielki, niezbyt przychylny tytuł.

Ów „egzamin wstępny”, o którym mowa w tytule, wiązał się z niezwykłym sposobem dobierania publiczności na przedstawienia Księcia Niezłomnego w Iranie. Podczas swojej wiosennej wizyty Grotowski zasięgnął rady irańskich artystów i znajomych z Teheranu, i dowiedział się, że wśród odbiorców i publiczności Sziraskiego Święta Sztuk są głównie wybitne osobistości, naukowcy i dziennikarze i że na festiwalu pojawi się niewielu zwykłych widzów teatralnych. Tymczasem jemu zawsze zależało na tym, żeby mieć na przedstawieniach publiczność zróżnicowaną, wywodzącą się z różnych warstw społecznych. Dlatego w Szirazie przygotował pisemne ankiety, które zainteresowani jego przedstawieniem mieli wypełnić, i dopiero na podstawie uzyskanych w ten sposób informacji wydawano bilet – bądź też nie. Dzięki temu Grotowski zyskał możliwość zebrania na swojej sztuce przedstawicieli z szerszego spektrum społecznego. Ta jego niezwykle radykalna decyzja wywołała oburzenie wielu krytyków i dziennikarzy prasowych, gdyż większość z nich znalazła się na liście osób odrzuconych.

Grotowski blisko współpracował z wydawnictwem Święta Sztuk. Publikowało ono niezbędne broszurki, gazety, miesięczniki, katalogi oraz książki, a miesięcznik „Tamasza” (Oglądanie), oficjalne pismo Narodowej Telewizji Irańskiej, w którym pracę redakcji nadzorował Reza Qotbi, był w całości poświęcony festiwalowi. Pozostałe czasopisma krajowe przedrukowywały zdjęcia, wywiady i artykuły z tego właśnie wydawnictwa. W tej sytuacji tytuły lewicowe, które miały własnych dziennikarzy, zostały zignorowane i kiedy zwróciła się ku nim uwaga Grotowskiego i organizatorów festiwalu, było już za późno i nic nie dało się zrobić. Gdyby reżyser zdawał sobie sprawę z tego, jak ważną odgrywają rolę, mógłby znaleźć sposób na polepszenie relacji z nimi przy użyciu swoich sprawdzonych metod.

Pod intrygującym nagłówkiem o „egzaminie wstępnym” miesięcznik „Sepid-o-Sijah” zamieścił następujące słowa: „Ważnym i ciekawym punktem programu Święta Sztuki jest występ Teatru Laboratorium z Polski. Sprawcą tego szczególnego wydarzenia festiwalowego jest Jerzy Grotowski, założyciel polskiego Teatru Laboratorium. Grotowski organizuje dla widzów swojego spektaklu egzaminy wstępne i spośród kilkuset osób przystępujących do nich przed każdym przedstawieniem, przyjmuje tylko pięćdziesięciu chętnych, przyznając im zaszczyt obejrzenia spektaklu. Tego rodzaju egoizm artystyczny czy też próba dotarcia do esencji sztuki wywołały niezadowolenie i złość ludzi, pragnących obejrzeć całe Święto Sztuk” (Arzineżad, s. 17).

Nazywając Grotowskiego „sprawcą tego szczególnego wydarzenia”, autor tak naprawdę daje bardzo delikatnie do zrozumienia, że uważa go za mąciciela. Wzmianka o tym, że z grona setek widzów wpuszcza się tylko pięćdziesiąt osób nadaje całej sprawie wymiar polityczny. Lewicowi krytycy sztuki od samego początku istnienia festiwalu zarzucali mu, że wspiera sztukę dla sztuki, sztukę niezaangażowaną i w tym kontekście posunięcie Grotowskiego dolewało tylko oliwy do ognia. Taki właśnie jest sens użytego przez krytyka sformułowania „egoizm artystyczny” – że zignorowano wolę większości widzów w imię artystycznej wizji twórcy. Dla zaangażowanych lewicowców była to rzecz nie do przyjęcia.

Szukając jakiegoś przekonującego wyjaśnienia, dziennikarz pisze dalej: „Pogląd samego Grotowskiego na tę sprawę zasługuje na uwagę. Mówi on: «Nazwaliśmy naszą grupę Teatrem Laboratorium, aby pokazać, że nie jesteśmy teatrem komercyjnym. Z prawnego punktu widzenia nie jesteśmy nawet teatrem, tylko instytucją badawczą, specjalizującą się w wychowywaniu aktorów.»” (Arzineżad, s. 18). W udzielanych wywiadach Grotowski stara się wyjaśnić powody, dla których podjął decyzję o wprowadzeniu ankiet, i o ile jego wyjaśnienia wydają się przekonujące, o tyle nieco później stwierdza coś, co wzburza grono krytyków: „W wybieraniu widzów chodzi o to, żeby przedstawienie zobaczył ten, komu naprawdę zależy na obejrzeniu sztuki teatralnej, a nie ktoś, dla kogo to tylko kolejny punkt programu do odhaczenia czy niezła sztuka. Trzeba więc zadbać o to, żeby na spektakl przyszedł i obejrzał go ten widz, który naprawdę jest nim zainteresowany. Mój teatr jest dla tej publiczności, której teatr naprawdę jest potrzebny” (Arzineżad, s. 18). W tym miejscu argumentacji krytycy się gubią, bo przecież jeżeli Grotowski rzeczywiście bierze pod uwagę potrzeby publiczności, to dlaczego tworzy teatr ubogi pożytkiem, dlaczego w ogóle przyjeżdża na ten bezużyteczny festiwal? Dalej, jeżeli pragnie wybranej widowni, to dlaczego organizuje egzamin wstępny, zamiast iść do zwykłych ludzi? Właśnie takie i podobne pytania wywoływały gniew komunistycznych krytyków i studentów i to ich bojowe nastawienie przeniosło się nawet na teherańskie spotkanie z Grotowskim.

Jednym z wybitniejszych przedstawicieli literatów i intelektualistów komunistycznych w Iranie był Feridun Gilani. Ten poeta, pisarz, tłumacz, krytyk literacki i autor wielu publikacji książkowych łączył pracę twórczą z działalnością partyjną. W wyniku wzmożonych represji ze strony fundamentalistów islamskich1 musiał opuścić Iran i obecnie mieszka w Niemczech. W 1970 roku przeprowadził wywiad z Grotowskim i po pewnym czasie zamieścił go w swojej książce obok rozmów z innymi ciekawymi ludźmi.

W ślad za innymi komunistami Gilani próbuje wprawić Grotowskiego w zakłopotanie pytaniem o miejsce przesłania społecznego w pracy twórcy i jego dziełach oraz o sposób rozumienia tego przesłania w Teatrze Laboratorium. Z punktu widzenia lewicowych krytyków Książę Niezłomny był na wskroś abstrakcyjny i wyzuty z treści społecznych. Zwłaszcza w Iranie ta grupa krytyków była na ścieżce wojennej z awangardowymi prądami w sztuce, jako że cieszyły się one poparciem dworu i szachini Farah. Gilani spytał więc Grotowskiego: „Czy pańskim zdaniem twórca winien przekazywać jakieś przesłanie?” (Gilani, s. 126). Wydaje się, że Grotowskiemu podobne podejście rozmówców nie było obce i że lata życia u boku zagorzałych komunistów przygotowały go na tyle, iż teraz, w Iranie, wprawnie udzielał raz po raz odpowiedzi, które przez swoją dwuznaczność i enigmatyczność zadowalały jego gospodarzy związanych z szachowskim dworem, a zarazem nie drażniły zbytnio komunistów. Tym więc razem odparł: „Każdy z nas musi postawić sobie pytanie, czy ma jakieś przesłanie albo też, jakie jest to jego przesłanie. Sformułuję to lepiej – jakim przesłaniem jest. Trzeba starać się szukać tego sensu i odkryć go podczas tej podróży duchowej. Od tego momentu wszystkie problemy związane z przesłaniem się rozwiążą. Jeślibyśmy chcieli z góry wyjaśniać w miarę ogólnie przesłania zawarte w sztuce, będzie się wydawać, że wszystko już znaleźliśmy. A wtedy nie będzie nam już potrzebne ani badanie, ani poszukiwanie, ani też działalność twórcza” (Gilani, s. 126). Grotowski odwołuje się tu zręcznie do pewnej niezwykle istotnej kwestii. W zdaniu „jakim przesłaniem się jest”, nawiązuje on mianowicie do koncepcji, zgodnie z którą my sami jesteśmy przesłaniem i nie potrzebujemy żadnego zewnętrznego czynnika, żeby to sobie uświadomić czy zinterpretować. To, czym jesteśmy, nasze bycie samo w sobie jest przesłaniem. Po drugie Grotowski podkreśla znaczenie poszukiwań i „stanu niewiedzy”, dostrzegając w nich siłę napędową twórczości i bodziec do poszerzania granic sztuki. Ta koncepcja opiera się nie tyle na europejskich poglądach filozoficznych, co na filozofii indyjskiej. Każdy „stan niewiedzy” to ruch w stronę następnego takiego stanu i cała ta droga, będąca w istocie ścieżką naszego życia, wypełniona jest kolejnymi „stanami niewiedzy”. Koncepcja ta pozostaje w jaskrawej i nieustającej sprzeczności z poglądami komunistów, którzy zawsze mają w zanadrzu rozwiązania i zdecydowane odpowiedzi. Tymczasem dla Grotowskiego nic nie jest zdecydowanie pewne ani apriorycznie wiadome, chyba że przekształci się w jego osobiste doświadczenie. Komuniście trudno zrozumieć podobne stwierdzenie.

Jednak Gilani nie daje tak łatwo za wygraną i konfrontuje Grotowskiego z takim samym podejściem jak poprzednio, tyle że przeformułowanym, dociekając: „Czy wierzy pan w ogóle w zaangażowanie twórcy?” (Gilani, s. 126). W tym momencie dla Grotowskiego staje się jasne, jaką pułapkę szykuje dla niego rozmówca. Jeżeli odpowie przecząco, zostanie oskarżony o bycie artystą niezaangażowanym i spotka się zarzutem, że nie podąża za ruchami społecznymi. Jeżeli z kolei odpowie twierdząco, będzie musiał wytłumaczyć, jakie też przesłanie społeczne kryje się w Księciu Niezłomnym. Dlatego odpowiada: „Zależy od tego, kto jest zaangażowany. Na przykład w zaangażowanie Brechta wierzę, natomiast Sartre’a – nie. Muszę tu wyjaśnić, że obrana przeze mnie droga bardzo różni się od drogi Brechta, co jednak nie przeszkadza mi wysoko go cenić” (Gilani, s. 126). Otrzymawszy tę odpowiedź, Gilani kieruje rozmowę na kwestie techniczne, dając Grotowskiemu okazję do wyjaśnienia pewnych spraw związanych z teatrem ubogim.

Oba powyższe przykłady warto skonfrontować z komentarzem wspomnianego telewizyjnego miesięcznika „Talasza”: „Grotowski miał życzliwy i nieco skrępowany wyraz twarzy, ale z całej jego osoby emanowała wiara w to, co robi. Kiedy tłumaczył i analizował tryb pracy swojego teatru, mówił z wielkim ożywieniem. Nie był jednak gotowy zgodzić się na nagrywanie czy drukowanie swoich słów i w tej kwestii wszelkie wysiłki wydawały mu się bezsensowne, gdyż w przekonaniu tego twórcy jego odpowiedź na każde pytanie jest osadzona w kontekście chwili, a mowa słów bez mowy spojrzenia nigdy nie będzie doskonała” („Talasz”, s. 89). Ta skrótowa relacja pokazuje, jak odbiera i opisuje Grotowskiego dziennikarz, który jest wolny od uprzedzeń światopoglądowych. Ponieważ artykuł ma na celu przedstawienie kontrowersji wokół reżysera, omówienie tekstów krytycznych i pozostałych komentarzy pozostawiam na inną okazję.

  • 1. Por. Aneks.