2023-12-21
2024-01-05
Koryna Dylewska

Ciało czujne jak źrenica oka

Monograficzne publikacje na temat kultury indyjskiej ukazują się w piśmiennictwie polskim dość rzadko. Tym większe zainteresowanie budzi książka Justyny Rodzińskiej-Nair Kalarippajattu. Holistyczna sztuka walki z Indii. Autorka jest współzałożycielką Studia Kalari i popularyzatorką keralskiej sztuki walki w Polsce. Warto podkreślić, że wrocławskie studio jest obecnie jedynym w kraju ośrodkiem prowadzącym stałe, regularne treningi kalarippajattu; od kilku lat oferuje także cykliczne kursy odbywające się w tradycyjnym budynku kalari wzniesionym w Tiruwanantapuram, rodzinnym mieście Sankara Lal Sivasankarana Naira, nauczyciela kalarippajattu i terapeuty ajurwedy, prywatnie męża autorki książki. Zasługi tych dwojga, jeśli chodzi o recepcję i popularyzację kalarippajattu w Polsce trudno przecenić. Do niedawna, poza wąskim kręgiem osób wtajemniczonych, była to u nas praktyka niemal nieznana. Brakowało wiedzy teoretycznej, ośrodków treningowych, a przede wszystkim – nauczycieli. Sztuka walki kalarippajattu pojawiała się głównie w kontekście teatru kathakali oraz zagadnień stanowiących obszar badań antropologii teatru. Polscy czytelnicy nie doczekali się też dotąd przekładu klasycznego opracowania Phillipa B. Zarrillego When the Body Becomes All Eyes: Paradigms, Discourses and Practices of Power in Kalarippayattu, a South Indian Martial Art, cieszącego się niesłabnącą popularnością, o czym świadczą kolejne wydania książki i jej honorowe miejsce w odwiedzanych chętnie przez turystów księgarniach w Kerali (autorka precyzuje zresztą sens tytułu Zarrillego zaczerpniętego od określenia stanu wojownika w języku malajalam mejju kannakkuka oznaczające „ciało czujne jak źrenica oka”).

Publikacja Justyny Rodzińskiej-Nair z powodzeniem wypełnia lukę w polskiej literaturze przedmiotu, wydaje się też, że może odegrać rolę podobną do słynnej książki Zarrillego. Ukazuje wielowymiarowy charakter kalarippajattu, a jako tekst jest dobrze przemyślana i wyważona. Obca terminologia podana została w sposób przystępny nawet dla czytelnika nieobytego w tematyce tradycji indyjskiej. Układ książki jest przejrzysty. Mamy trzy części: historyczno-teoretyczną, praktyczną oraz diagnozę statusu kalarippajattu we współczesnym świecie. Choć nie jest to wyczerpująca monografia, a odbiorcy zainteresowani tłem kulturowym mogą po lekturze poczuć pewien niedosyt, to właśnie w prostocie i nienaukowości dostrzegam jej ogromny potencjał. Jest bowiem napisana przede wszystkim z punktu widzenia praktyka.

Autorka to nie tylko zaawansowana adeptka kalarippajattu, ale także nauczycielka sztuki i trenerka personalna. Doświadczenie pedagogiczne czytelnik wyczuwa w opisach poszczególnych ćwiczeń. Okazuje się, że precyzyjny i jasny język wojowniczki lepiej nadaje się do ujęcia w słowa sens dynamicznych sekwencji niż naukowe opisy. Wygłaszane podczas treningu precyzyjne komendy, konkretne wskazówki techniczne czy indywidualne korekty przekładają się na klarowność myśli.

Wywodząca się z kultury ludów zamieszkałych Wybrzeże Malabarskie sztuka walki kalarippajattu to jeden z powodów do dumy tego zakątka południowych Indii, należący do ciągle żywej, przebogatej tradycji kulturalnej regionu. Mityczny początek kalarippajattu ukazany został w micie o stworzeniu krainy, obejmującej ziemie współczesnego stanu Kerala. Od początku jej dzieje toczyły się pod znakiem wojny – sam bóg Wisznu pod postacią Paraśuramy wytyczył jej obszar, rzucając swój potężny topór w odmęty Morza Arabskiego. Aby adept mógł łatwiej odnaleźć się we wnętrzu kalari (miejsce treningu), autorka przytacza podstawowe dane o mędrcu Agastji, mitycznym twórcy południowoindyjskich sztuk walki i starożytnej nauki o punktach witalnych, a także o innych legendarnych wojownikach opiewanych w literaturze i mitach, których wizerunki często zdobią ściany kalari. Przedstawiając pokrótce ewolucję sztuki walki na przestrzeni wieków, Rodzińska-Nair wskazuje dwa istotne momenty w dziejach kalarippajattu: pojawienie się wraz z Portugalczykami prochu strzelniczego, które wymusiło zmiany w technice wojennej oraz przemiany społeczne epoki kolonialnej, mające wpływ na system kastowy i zmianę statusu grup uprzywilejowanych, do których zaliczani są tradycyjnie praktykujący kalarippajattu najarowie – warstwa wojowników (kszatrijowie), zajmująca wysoką pozycję społeczną, zaraz po warstwie kapłańskiej (bramini). W ślad za tymi zmianami znaczenie militarne kalarippajattu zaczęło słabnąć, a władcy zaczęli swoich podwładnych żołnierzy angażować do zupełnie innych zadań. Od XVII wieku najarowie związani byli ze sztuką jako pierwsi wykonawcy krysznattam i kathakali. Obydwie formy zostały zapoczątkowane na dworach lokalnych władców, którzy w czasie pokoju, chcąc utrzymać wysoki poziom sprawności fizycznej wojowników, nakazali im zająć się grą aktorską. Dzięki zmianom klasycznej konwencji teatralnej, uznanej przez legendarnego twórcę kathakali Kottarakara Thampurana za zbyt hermetyczną i niezrozumiałą, odbiorca nowego typu widowiska nie musiał znać sanskrytu, aby zrozumieć sens przedstawienia. Środkiem przekazu i sposobem na skupienie uwagi widzów stały się popisy sprawności fizycznej oraz widowiskowe sceny walki, których znakomitymi choreografami i wykonawcami zostali najarowie. Obecności elementów sztuki walki w innych keralskich formach teatralnych i tanecznych poświęcony został odrębny rozdział książki.

Z dzisiejszej perspektywy doniosłe znaczenie ma historia przetrwania kalarippajattu pod panowaniem brytyjskim. Jak podaje autorka, Anglicy zakazali posiadania broni oraz praktykowania sztuk walki pod groźbą kary śmierci. Treningi odbywały się zatem w ukryciu, a wiedza o najbardziej zaawansowanych technikach koncentracji, w tym kluczowa w walce znajomość punktów witalnych (marma) oraz sposobów uzdrawiania stała się domeną nielicznych mistrzów strzegących dziedzictwa. Podobnie jak w przypadku innych tradycyjnych technik performatywnych uznawanych za starożytne, przekazywanych z pokolenia na pokolenie zgodnie z rygorystycznymi regułami sposobu dziedziczenia, warto zadać pytanie, jaka część dawnej wiedzy przetrwała do dziś i na ile faktycznie możemy mówić o starożytności sztuki.

Autorka nie mitologizuje współczesnej formy kalarippajattu, wskazując, że stanowi ona efekt zmian rozpoczętych w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Reformatorzy uczynili ze sztuki walki atrakcyjną propozycję zdrowej aktywności fizycznej. Opracowali sekwencje treningowe, a pokazy pojedynków z bronią i wręcz zostały uatrakcyjnione widowiskowymi układami choreograficznymi i elementami akrobatycznymi. Powstały szkoły, usystematyzowano poszczególne techniki i style. Kalarippajattu zaczęło przyciągać widzów, odegrało także rolę w budzeniu tożsamości narodowej mieszkańców Wybrzeża Malabarskiego. Wykształciły się wówczas praktykowane do dziś trzy style: południowy, środkowy i północny, które autorka wyczerpująco opisuje, wskazując na podobieństwa i różnice.

Dwudziestowieczne kalarippajattu nie narodziło się jednak w próżni. Warto byłoby może nawiązać do kształtującej się w tym samym czasie w położonym w sąsiedniej Karnatace Mysurze (dawniej Majsur) nowożytnej formy jogi. Tirumalai Krishnamacharya nazywany ojcem jogi posturalnej, nauczyciel B.K.S. Iyengara i Patabhi Joisa, prekursorów powszechnie dziś praktykowanych hatha-jogi i asztanga-jogi, na fali ogólnoświatowego zainteresowania aktywnością fizyczną i jej zdrowotnego wpływu na ludzką psychikę, wykorzystywał różnorodne techniki pracy z ciałem, w tym gimnastykę zachodnią, ale także rodzime tradycje zapaśnicze, bliskie tradycji kalarippajattu.

Interesujący wątek, opisany w oparciu o bezpośrednie doświadczenie autorki, stanowi szczegółowy opis procesu budowy tradycyjnego budynku kalari. Przed wznoszącym go stoi wymóg dochowania wszelkich zasad określonych przez tradycję. Miejsce treningu nie jest zwykłą salą ćwiczeń, podobnie jak keralska sztuka walki nie jest wyłącznie aktywnością fizyczną. Uwidacznia się trwały związek z religią – najważniejszy element wyposażenia kalari to ołtarz, tzw. puttara, składający się z siedmiu stopni, które symbolizują bogów, a także moce wewnętrzne ćwiczących i ośrodki energetyczne w ciele. Sposób przekroczenia progu kalari – zawsze prawą nogą, dotykając prawą ręką najpierw ziemi, następnie czoła i serca – opisuje autorka jako symboliczne wkroczenie przez praktykującego w stan połączenia ciała, umysłu i ducha.

Obraz społeczeństwa keralskiego nakreślony w książce wydaje się nieco zbyt wyidealizowany. Czytając o tolerancyjności religijnej Keralczyków, ich otwartości i szacunku wobec obcych kultur, można zapomnieć o głębokich podziałach społecznych i kulturowych, które widoczne są w wielu obszarach życia społecznego, szczególnie zaś w dziedzinie sztuki teatralnej. A właśnie te, bardzo dalekie od „inkluzywności”, rygorystycznie przestrzegane zasady czystości rytualnej i konserwatyzm pozwoliły zachować wiele tradycji wedyjskich, gdzie indziej dawno zapomnianych. I choć powszechny dostęp do edukacji objął także kształcenie adeptów wywodzących się spoza społeczności będących depozytariuszami danej tradycji teatralnej, status takiego artysty nadal jest niższy od urodzonego w rodzie przynależnym danej tradycji. Pod względem dostępności, kalarippajattu z pewnością jest dyscypliną o wiele bardziej zdemokratyzowaną od keralskich tradycji teatralnych. Jak podkreśla Rodzińska-Nair, w jednym kalari ćwiczą wyznawcy różnych kast, religii, narodowości oraz płci. Przywiązanie do tradycyjnego systemu przekazywania wiedzy, choć chroni czystość tradycji, ma także swoją „ciemną stronę”, jak pisze autorka. Tajniki sztuki walki i nauki o marmach z reguły przekazuje się w obrębie rodu, z ojca na syna, z wuja na siostrzeńca itd. Osoby z zewnątrz dopuszczane są w wyjątkowych okolicznościach – ze względu na szczególne predyspozycje ucznia albo z braku potomka gotowego na przyjęcie sukcesji. Zdarza się, że ze śmiercią mistrza ginie wiedza, której nie zdołał nikomu przekazać.

Konserwatyzm kalarippajattu dotyka kobiet, na co Rodzińska-Nair zwraca szczególną uwagę. Ich rola ograniczana jest z powodów obyczajowych (wczesne zamążpójście, tradycyjna rola kobiet jako opiekunek domowego ogniska) oraz religijnych (w kalari obowiązują te same zasady czystości co w świątyni, wykluczające obecność kobiet np. w czasie menstruacji). Tym cenniejsze są informacje jakie autorka przedstawia na temat wyjątków od reguły, legendarnych mistrzyń kalarippajattu i współcześnie praktykujących kobiet. Z własnego doświadczenia mogę dodać, że trenując kilkanaście lat temu w C.V.N. Kalari Sangham wraz z innymi obcokrajowczyniami byłyśmy jedyny kobietami biorącymi udział w regularnych treningach, odbywających się siedem dni w tygodniu, stawiając się w kalari dzień w dzień przez kilka miesięcy z rzędu (każda nieobecność wymagała specjalnego usprawiedliwienia). I choć na uroczystości przyjęcia nowych uczniów co roku pojawiały się także dziewczynki, po kilku treningach próżno było ich wypatrywać. Jedynym wyjątkiem była krewna nauczyciela Gurukkala Govindankutty’ego Nayara, która uczestniczyła czasami w treningach popołudniowych, kiedy ćwiczyliśmy w bardziej kameralnym gronie. Pomimo zmian społecznych kalarippajattu bez wątpienia nadal pozostaje sztuką zmaskulinizowaną. Jak słusznie zauważa autorka, ironią losu jest, że książkę o kalarippajattu napisała kobieta.

Fragmenty opisujące sedno praktyki należą do najciekawszych. Sztukę walki można traktować czysto sportowo, i nie ma w tym nic złego; w końcu w samej Kerali organizowane są cieszące się popularnością, opisywane w książce zawody kalarippajattu. Autorka przekonuje jednak, że keralska sztuka walki to przede wszystkim technika samodoskonalenia, angażująca ciało, umysł i ducha osoby praktykującej. To od nastawienia i zaangażowania adepta zależy, czy pozostanie na poziomie opanowania technicznego i rozwoju fizycznych umiejętności ciała, czy też wraz z kontrolą i świadomością cielesną zapanuje również nad umysłem, emocjami i własnym ego, a może zdoła osiągnąć najgłębszy poziom oddziaływania praktyki polegający na poczuciu wewnętrznej spójności oraz metafizycznym połączeniu ze światem – dostępny, jak podkreśla autorka, nielicznym. Opis wymiaru duchowego kalarippajattu stanowi największy atut książki, czytelnik nie ma bowiem wątpliwości, że słowa znajdują poparcie w wieloletnim doświadczeniu i uważnej praktyce własnej. Rodzińska-Nair opisuje pracę nad sobą i stopniowe odkrywanie głębi praktyki. Zachowując przy tym ogromną skromność, podkreśla świadomość drogi, jaka jest jeszcze przed nią. Praca nad doskonaleniem w praktyce, tak jak praca nad sobą, nie ma końca. Praktyka może prowadzić do przemiany obejmującej człowieka całościowo – holistycznie, jak słusznie zaznacza w tytule – do sukcesu niezbędne jest jednak zrozumienie i pogodzenie się z tym, że jest to proces. Od ucznia wymaga się cierpliwości, pokory, ufności w mądrość guru, a przede wszystkim obserwacji własnego rozwoju. Predyspozycje osobowościowe z pewnością mają niebagatelne znaczenie. Przejście przez kolejne etapy nauki uzależnione jest od indywidualnego tempa. Oprócz szansy na rozwój duchowy, praktyka przynosi także radość i korzyści zdrowotne. Kiedy autorka pisze o wdzięczności za praktykę, która daje jej poczucie powrotu do siebie oraz połączenia „z czymś większym i głębszym ode mnie” – wierzymy jej całkowicie.

W książce znajdziemy dokładne opisy schematów treningów praktykowanych w poszczególnych stylach, a nawet w konkretnych liniach nauczania kalarippajattu. Jak sama autorka podkreśla, nie sposób nauczyć się sztuki walki z książki, trzeba jednak przyznać, że opracowana z dbałością warstwa ilustracyjna stanowiąca integralną część tekstu pozwala nie tylko na wyobrażenie podstawowych części treningu, ale uchwycenie ducha tej praktyki. Czytelnik poznaje różnorodne rodzaje wykopów, pozycje (często noszące nazwy zwierząt), typy skoków, ćwiczenia wzmacniające, rozciągające i uelastyczniające poszczególne części ciała, sekwencje walki z bronią i walki wręcz. Poszczególne kadry elementów dynamicznych układów uchwycone na zdjęciach, wraz z detalicznymi podpisami, ożywają na kartach papieru.

Czytając o znaczeniu kalarippajattu, wpływie sztuki walki na zdrowie fizyczne i psychiczne praktykującego, a także o postrzeganiu praktyki jako sadhany – duchowej ścieżki rozwoju o znaczeniu religijnym, nieprzypadkowo nasuwają się skojarzenia z praktyką jogi. Autorka zwraca uwagę na podobny rodzaj pracy z oddechem jak w jodze, poprawiającej koncentrację i zdolność panowania nad ciałem, skupionej na pracy nad transformacją energii. Styl północny sztuki, zgodnie z interpretacją Zarrillego, nazywany bywa jogą lub medytacją w ruchu. Większość treningu polega na powtarzaniu ciągu ćwiczeń i sekwencji ruchowych wykonywanych w jednej linii, zaczynając w stronę puttary, ze wzrokiem skupionym na jednym punkcie. W odróżnieniu od stylu południowego (praktykowanego przez autorkę), który z uwagi na sekwencje ćwiczeń przypominających układy choreograficzne oraz większą obecność elementów walki wręcz ma charakter mniej introwertyczny i indywidualny, a bardziej zespołowy; jest też atrakcyjniejszy od strony estetycznej. Porównywanie do jogi autorka uważa za uprawnione, wskazuje jednak na fundamentalną różnicę polegającą na pracy z innym rodzajem energii (dynamicznej w miejsce statycznej) oraz w przeciwieństwie do jogi, skierowanie uwagi praktykującego na zewnątrz, uważności wobec sygnałów pochodzących z otoczenia i konieczności instynktownej reakcji ciała na zmieniającą się technikę, rytm i dynamikę partnera.

Autorka wyczerpująco omawia także medyczne znaczenie kalarippajattu. Tradycyjnie mistrzowie łączą praktykę sztuki walki z ziołolecznictwem. Posiadając doskonałą wiedzę na temat fizjologii ludzkiego ciała rozwinęli system kalari ćikitsa wywodzący się z ajurwedy, starożytnej medycyny naturalnej oraz siddhy, południowoindyjskiego systemu medycznego opartego na nauce o punktach witalnych. Nie tylko są doskonałymi fizjoterapeutami, ale także producentami leczniczych olejów i mieszanek ziół. Przy wielu kalari działają mniej lub bardziej formalne przychodnie.

W ostatniej części autorka opisuje pozycję kalarippajattu w Polsce i na świecie. Ogromną rolę w rozpowszechnieniu sztuki walki i włączeniu jej w proces kształcenia aktorów odegrał zmarły trzy lata temu Phillip B. Zarrilli, badacz keralskich form performatywnych, nauczyciel kalarippajattu i budowniczy pierwszego kalari poza granicami Indii. W ostatnich dwóch dekadach można zaobserwować wzrost liczby praktykujących, a także rozpoznawalność sztuki na świecie. Autorka przewiduje, że wraz z zaangażowaniem władz w promocję kalarippajattu i rozwojem turystyki w Kerali, jej znajomość będzie się upowszechniać. Sprzyjają temu rozpowszechnione w okresie pandemii kursy online, odnośnie których Autorka wyraża szereg wątpliwości, choć ostatecznie akceptuje i sama praktykuje tę formę przekazu.

Recepcja kalarippajattu w Polsce sięga przełomu tysiącleci. Magdalena Niernsee, absolwentka Kathak Kendra w New Delhi, jedna z pierwszych osób promujących taniec indyjski w Polsce, podczas pobytu w Kerali regularnie uczęszczała na treningi do C.V.N. Karali Sangham, a po powrocie do kraju prowadziła przez kilka miesięcy regularne zajęcia z elementów kalarippajattu w Astanga Joga Studio w Warszawie. Jej nauczycielami byli legendarny Gurukkal Govindankutty Nayar, jego syn Sathyan Narayanan oraz wieloletni nauczyciel w tej szkole Rajashekaran Nayar. Kolejną ważną polską adeptką kalarippajattu była Monika Pęconek, uczennica Kerala Kalarippayat Academy w Kannur, która kształciła się pod kierunkiem jednego z bohaterów książki Zarrillego C.M. Sherifa Gurukkala. W odróżnieniu od innych osób pobierających nauki w keralskich szkołach, Pęconek uczyła się także kalari ćikitsa. Przez kilka lat prowadziła regularne zajęcia w stołecznych szkołach jogi; obecnie nie naucza, ale wykonuje masaże lecznicze. Do popularyzacji tej sztuki w naszym kraju przyczynił się też zespół Milón Méla, zapraszany przez wiele lat do Polski przez wrocławski Ośrodek Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych (obecnie Instytut im. Jerzego Grotowskiego). Wiele osób, jak autorka książki, a także pisząca te słowa, dzięki warsztatom tej grupy miało okazję po raz pierwszy zetknąć się z kalarippajattu.

W przypadku Rodzińskiej-Nair przygoda zamieniła się w styl i sens życia. Dzięki temu, że swą pasję i ogromną wiedzę przeniosła na strony książki, dokonał się prawdziwy krok milowy w popularyzacji kalarippajattu w naszym kraju. Pojawiło się dzieło rzetelne i ważne, bez wątpienia otwierające kolejny etap recepcji w Polsce zarówno samej sztuki walki, jak i szerszej prezentacji osiągnieć przebogatej kultury ciągle słabo u nas znanego indyjskiego Południa.

O autorce

Recenzja książki Justyny Rodzińskiej-Nair Kalarippajattu. Holistyczna sztuka walki z Indii, Wydawca Ajurweda i kalari, Wrocław 2022.