2011-06-10
2021-03-29
Rena Mirecka

List

Niedziela, 23 stycznia 2011 we Wrocławiu

Zygmunt odszedł na jakiś czas.

Ślady jego obecności wpisały się nie tylko w historię Teatru Laboratorium i jego zespołu. Tkwią w świadomości ludzi, którzy poszukiwali i poszukują prawdziwego rzemiosła wspomagającego pracę nad głosem – jednym z najważniejszych aspektów warsztatu aktora.

Gdyby nie wnikliwe badania przyczyn kłopotów głosowych, które Zygmunt prowadził z wieloma aktorami i także kiedyś ze mną, moje struny głosowe mogłyby do dzisiaj pozostać niesprawne.

Zygmunt w wymiarze mistrza odnajdywał rozwiązania dla zablokowanej energii i uwalniał dźwięk ze źródła w człowieku.

Poprzez swoje wieloletnie doświadczenia i niezwykłą intuicję potrafił, pracując nad głosem aktora, trafnie naprowadzić go na właściwy stan psychofizyczny. W rezultacie ten tak wrażliwy instrument śpiewu, akcji – głos, z ciężkiej, gęstej, zamkniętej i niebrzmiącej mowy nieoczekiwanie wraz z oddechem – i odpowiednią postawą ciała – transformował się w subtelną, wibrującą energię.

Elizabeth Albahaca, Zygmunt Molik, Maja Komorowska i Rena Mirecka, fot. archiwum prywatne Ewy Oleszko-MolikZygmunt wiedział, że harmonia płynąca z serca tworzy harmonię głosu, a głos jest manifestacją harmonii między niebem a ziemią.

Znał klucz do otwierania ośrodków energii witalnej w ciele wewnętrznym, a szczególną uwagę zwracał na ośrodek gardła.

Miał wiedzę. Zalecał dobierane ćwiczenia. Stosował zasadę prawdy:

To, co na górze, to i na dole.

Zygmunta – aktora pamiętam z wielu jego postaci niezwykłych.

Z czułością serca wspominam, z talentem wybitnym stworzoną przez Zygmunta postać czołową – Jakuba w spektaklu Akropolis.

Jego wznoszące się wołanie:

„Rachelo, Rachelo”

brzmi w przestrzeni i będzie brzmiało po wsze czasy.

 

Żyj w pokoju, Zygmuncie,

Rena Mirecka

O autorce »